O smoku

Był sobie smok.
To było dawno temu.
Prawie nikt już nie pamięta.
A jak pamięta, to historię przeinaczył na swój sposób.

Smok ten pysk miał groźny, ale dostojny, a postawę miał majestatyczną.
Łapy i ogon – jak jaszczurka, trochę obrzydliwe, ale potrzebne.
I miał skrzydła.
Oh, skrzydła!
Pozwalały mu latać.
Wzbić się w przestworza.
Z dowolnego miejsca.

Ale nie zawsze latał.
Czasem chodził na łapach.
A czasem pełzał albo się czołgał – jak mu było wygodnie.

Bardzo lubił spać.
Leżąc na swoich skarbach, zgromadzonych przez lata.
Naprawdę, mógł tak spać przez całe stulecia, spoczywając na złocie i klejnotach.
Normalnie takie złoto i klejnoty byłyby niewygodne, ale smok miał łuski, przez które nie czuł niewygody swoich bogactw.

Zdarzało się, że smok robił się głodny.
Wtedy otwierał jedno oko.
Potem drugie.
Pomruknął z niechęcią i podnosił się, wyruszając w poszukiwaniu pożywienia.

Najbardziej smakowały mu owce, ale czasem musiał zjeść to, co było akurat pod ręką.
Eh, owce.
Owca nawet się nie bała, bo nie zauważała smoka, po prostu ją zjadał jednym połknięciem.
Zawsze wybierał odpowiednią owcę do zjedzenia, krążąc nad stadem i oceniając je swoimi bystrymi oczami.
Badał owce pod różnymi względami. Po pierwsze, czy go nasycą. Po drugie, czy nie mają za dużo ciężkostrawnych kłaków.
Ten smok miał swoje upodobania.
Ale nie tylko nimi się kierował.
Nie myślał tylko o sobie.
Patrzył na przykład, w jakim wieku jest owca.
Nie chciał zjeść zbyt młodej owcy, która dopiero zaczęła swój żywot na tym świecie. To nie był okrutny smok.
Patrzył jeszcze, czy owca ma swojego pasterza.
Patrzył na pasterza, na jego dom.
Starał się troszczyć o lokalny ekosystem, czyli aby nie zaszkodzić naturze i jej zdrowemu układowi.
A czasem od tego całego spania, albo tego całęgo krążenia, albo nudy, był tak głodny, że po prostu szybko zjadał najbliższą owcę.

Potem, po jedzeniu, smok sam nie wiedział, co ma robić.
No bo, dopiero co spał.
W brzuchu pełno.
Bogactwa już zgromadzone.
Co tu robić?

Smok pamiętał, że jak był mały, to się bawił.
Nie myślał wtedy za dużo.
Po prostu biegał, wydobywał z siebie swój ryk i próbował ziać ogniem, jak starsze smoki.
Bawił się z innymi smokami w berka. Umiał już wtedy latać, więc zwykle bawili się w niebiosach.